piątek, 3 maja 2013

Baba bez skazy

***
Wiosna i majówka. Świat nabiera kolorów. Trawa zaczyna tryskać zielenią, za to kolorami mienią się ludzie. Wiosna sprzyja zmianie garderoby na lżejszą, bardziej frywolną i kolorową. Lubimy dobrze wyglądać. Nie tylko w naszym ubraniu, ale i ciele.

Modowe trendy zauważamy wokół. Najpierw pojawiają się w mediach, później w naszych sieciówkach. Kupujemy je a potem wszyscy wyglądamy podobnie. No chyba, że postawimy na inne niż wszyscy zestawienia i oryginalne dodatki.A przede wszystkim pozostawimy w tym siebie.

Kupujemy i kopiujemy. Nie tylko garderobę, ale i wygląd. Kult młodego ciała trwa. Smukłe, opalone, gładkie, wyraziste. Bez skazy. Po prostu idealne. 

Czego nie dała nam natura, da chirurgia plastyczna. Nie jestem przeciwna tej dziedzinie. Pomaga przecież tym, którzy doznali poważnych uszkodzeń ciała. Bywa dobrą formą terapii. Czasami pomaga uwierzyć w siebie.
Ale jest coś jeszcze. Starość, której się boimy, której od jakiegoś czasu nie potrafimy zaakceptować. I z którą tak walczymy. Do tego pogoń za talią osy, sterczącym biustem i jędrnymi ustami. Zmieniamy siebie i zatracamy się. Świat wykreował kanon piękna, który dla stał się dla nas najważniejszą wartością. Własne piękno daje nam szczęście. A przecież jest tyle szczęścia wokół...

Chyba tak bardzo chcemy dopasować się do konsumpcyjnego świata,że gubimy gdzieś siebie...

NANA




 ***
Deszczowa majówka nie sprzyja w tym roku wyjazdom. Czekamy z utęsknieniem na kilka dni wolnego i potem przeklinamy pogodę, która tak łatwo może zepsuć nasze dotychczasowe plany. Ojj, tegoroczne grillowanie zapewne nie triumfuje na majówkowych wypadach.

W taki właśnie sposób wolne, deszczowe popołudnie natchnęło mnie do pisania. A właściwie to moje ostatnie przemyślenia po obejrzeniu kilkunastu odcinków "Sekretów chirurgii", które postanowiłam opublikować na blogu. Zainspirowana reality show zaczęłam skrupulatnie oglądać swoje ciało. Tu i ówdzie znalazłam mankamenty, którym przydałaby się interwencja chirurgiczna, przecież każda z nas chciałaby mieć idealne rysy twarzy, płaski brzuch, zero cellulitu, kształtny biust. Jednym słowem - chciałybyśmy dosięgnąć ideału. I tu rodzi się kolejne pytanie - jak wygląda ów ideał?

Przeglądając artykuły i zdjęcia celebrytek, nasuwa mi się jeden wniosek - wszystkie z nich zaczynają wyglądać podobnie. Niejedna straciła swój naturalny wdzięk, nietuzinkową urodę na rzecz nadmuchanych ust, odstających kości policzkowych, dużego biustu i bujnych włosów, z których większość stanowią sztuczne pasma. W dzisiejszych czasach stworzony został pewien kanon urody, do którego bezwzględnie należy się dostosować. To chyba jest ideał. Tylko czy wtedy nie wyglądamy jak odbici przez kalkę?

Program "Czarodzieja" dr Sczyta pokazuje przeróżne przypadki osób poddających się operacjom plastycznym. Łatwo zauważyć, że podłoże tkwi w ludzkiej psychice. Często zdarza się bowiem, że nowy, lepszy wygląd poprawia samopoczucie i zwiększa pewność siebie. Nie neguję tego, uważam, że nie ma nic złego w poprawianiu mankamentów urody przy pomocy chirurga plastyka. Skoro przez całe życie mamy męczyć się z za dużym nosem czy obwisłym brzuchem dlaczego nie zrobić sobie małej korekty za odpowiednią gotówkę? Jednak nie poprawiajmy urody na siłę, przecież wąskie usta mogą mieć swój urok, a rozmiar 40 niczym nie ustępuje rozmiarowi zero. Każda z nas może być piękna na swój sposób i nie musi wyglądać jak nasza rodzima Miss Euro, prawda?

LENA

1 komentarz: